sobota, 22 listopada 2008

Dzień Życzliwości

Dziś był ( czyli już wczoraj ) Dzień Życzliwości - po raz pierwszy o nim usłyszałam, ale być może powodem tego jest głuchota, jaką nabywa się pracując w takim miejscu jak ja.
Mimo wnikliwych obserwacji, prócz kilku przypomnień w TV, nie zauważyłam żadnych symptomów tego święta ( a nie może być powodem tego ślepota, bo nie nabywa się jej pracując w takim miejscu, jak ja ). Żadnych symptomów, poza jednym ... Otóż...
Celebrowano to "święto" w szkole mojego Jedynaka, przymiarką była czwartkowa praca domowa zadana przez Panią Wychowawczynię. Każde dziecko musiało wykonać kartkę z okazji DŻ dla wybranej osoby z klasy lub ze szkoły. Wreszcie kogoś ucieszył mój pieprznik na stole !
Zadowolony Jedynak zasiadł na moim honorowym miejscu, rąbnął równiutko przycięty papier wizytówkowy, rąbnął zielony pasek papieru (15 minut kreowałam go na trójwymiarową falę, nieważne..... zrobię inną kartkę ), zorganizował casting w moim pudle ze stemplami i szast-prast wystrugał taką kartkę, że z osłupienia ( które nadal mnie nie opuszcza ) fotki nie pstryknęłam :(
Fakt, raz poprosił o pomoc, bo wymyślił sobie złote drzewo, ale embossingowe ! A, że mamusia tłumaczyła, że tych małych słoiczków z kolorowymi pyłkami nie pożycza i ruszać nie wolno - pyliłam JA !
Ponieważ Autor, podarował kartkę swojemu Drugiemu Autorytetowi - swojej Ukochanej Pani ( bo pierwszym chyba nadal jestem ja ? ), obiecuję, że na najbliższym zebraniu poruszę temat wypożyczenia tworu w celach upamiętnienia.

Matko, czyli to o genach, to prawda !!! ( a wierzyłam, że zostanie prawnikiem )


2 komentarze:

Drycha pisze...

no ale wiesz co, że nie zrobiłaś fotki... czekam niecierpliwie! :D

coco.nut pisze...

KONIECZNIE zrób fotkę!!!